
.png)
Służyć, pomagać, modlić się o naród żydowski na całym świecie
Przynosić nadzieję
W lutym 2022 roku rozpoczęła się wojna. Z przerażeniem obserwowaliśmy, jak kolumny rosyjskich czołgów zbliżały się do Kijowa. To był moment, w którym nasze życie uległo zmianie, a strach zagościł w sercach milionów ludzi. Relacje telewizyjne ukazywały zniszczenia, chaos i rozpacz, które szybko ogarnęły Ukrainę.
Wkrótce potem nasze myśli skierowały się ku cierpieniu ludzi zmuszonych do ucieczki ze swoich domów. Niedługo później na granicy zaczęły pojawiać się długie kolejki uchodźców. Wśród nich były dzieci, kobiety i osoby starsze. Łączył ich jeden wspólny element – strach o przyszłość. Uchodźcy, z gasnącą nadzieją w oczach, przybywali do Warszawy, a ich los wydawał się zależny od dalekich decyzji.
Z każdym dniem ich liczba rosła, a my stawialiśmy czoła wyzwaniu nie tylko zrozumienia ich smutku, ale także zapewnienia im pomocy.

Nieco ponad trzy miesiące później wsiedliśmy do samochodów załadowanych pomocą i wyruszyliśmy na wschód do Zaporoża. Naszą misją było dostarczenie żywności i materiałów higienicznych tym, którzy stracili wszystko. W drodze napotkaliśmy poważne trudności – brak paliwa na stacjach benzynowych oraz liczne kontrolowane wojskowe. Jednak każde z tych utrudnień wzmacniało naszą determinację i przekonanie, że nasza misja ma sens.
W pewnym momencie dotarliśmy do Hulajpola, miasteczka położonego na linii frontu. Tuż przed wjazdem otrzymaliśmy kamizelki taktyczne, co unaoczniło nam, jak blisko byliśmy prawdziwego niebezpieczeństwa.
Pierwsze, co rzuciło się w oczy, to zniszczenie – zrujnowane domy, które przez lata były schronieniem dla rodzin, w tej chwili leżały w gruzach. Z piwnic, w których zmuszeni byli się ukrywać przed ostrzałem, zaczęli wychodzić ludzie. Ich wdzięczność za przyjęcie naszej pomocy była poruszająca. Powracali do miejsc, które niegdyś były ich domami, stojąc dumnie, jakby w geście oporu. Ktoś z lękiem w oczach błagał: "Czekaj na moją sąsiadkę, zaraz przyjdzie!"

Nie mogę zapomnieć zapachu pierwszej piwnicy, do której weszliśmy. Wszędzie panowały ciemność, wilgoć i pleśń. W środku zobaczyliśmy łóżka opierające się na cegłach, a w kącie młody chłopiec wpatrywał się w nas z niewinnym spojrzeniem. Jego niepewne oczy błagały o dodatkowy pakunek dla babci, a jego niewinność odsłaniała tragedię sytuacji.
Od tej pierwszej misji humanitarnej odwiedziliśmy Ukrainę dziesiątki razy. W międzyczasie wielokrotnie znajdowaliśmy się w naprawdę trudnych sytuacjach. Przeżyliśmy ostrzały i bombardowania. Pewnego razu musieliśmy uciekać przed ogniem skierowanym bezpośrednio w nas. To doświadczenie trudno opisać; emocje i napięcie zdawały się wypełniać powietrze wokół nas.
Pomimo strachu zawsze czuliśmy się chronieni. Odczuwaliśmy parasol modlitw setek ludzi, którzy się za nas modlili.
Kiedy myślę o tej misji, nie chcę skupiać się na liczbach, chociaż mówią one same za siebie. Ponad 2.800.000 funtów żywności dostarczonej bezpośrednio do ludzi w miastach w pobliżu frontu, niemal 200 generatorów, kilka tysięcy par butów i zimowych kurtek, kontenery odzieży – to wszystko to tylko kropla w morzu potrzeb.
Ostatni rok przyniósł zmiany w naszej działalności. W pewnym momencie uświadomiliśmy sobie, że nie możemy całkowicie zastąpić pomocy społecznej. Nawet dostarczenie 50 ton żywności miesięcznie wydawało się jedynie kroplą w obliczu ogromnych dramatów, które miały miejsce.
Zaczęliśmy przynosić więcej niż tylko chleb – przesyłaliśmy nadzieję i miłość od naszego Pana i Zbawiciela. Skupiliśmy się na najbardziej potrzebujących i najuboższych pochodzenia żydowskiego, którym czujemy się powołani, by pomagać.
Nie oznacza to jednak, że ograniczamy się wyłącznie do naszych braci. Na początku tego roku udało nam się zorganizować znaczną pomoc dla półtora tysiąca dzieci w Nikopolu, a razem z naszymi przyjaciółmi organizujemy kolejne projekty.
Dzięki wsparciu szerokiej rodziny wierzących na całym świecie mogliśmy kontynuować naszą misję. Jesteśmy zdeterminowani, aby nadal pomagać, ponieważ wszystko, co przeżyliśmy przez te trzy lata, stało się istotą naszego życia.
Mamy nadzieję, że dzięki naszym działaniom uda nam się wnieść odrobinę światła do tego ciemnego świata, w którym tak wiele osób wciąż zmaga się z walką o przetrwanie.